Krocząc ścieżkami trwogą kreślonymi
Na przemian z prometejskim wyczynem
Z krwią w płucach męczeńsko zebraną i zgniłą
Zmieszaną z prochem dawnych idoli
Powołali boski byt,
który iluzją przykryje dekadencję
Po wejściu do domu ociekającego złotem
Stali się cesarzami swego wymiaru
A zwieńczeniem gehenny
Ni bramy niebios
Ni piekieł
A na końcu czeka tylko gałgaństwo
Zawieszone w przestrzeni
Razem z cnotą i prawością