W czarze
Pełnej goryczy i melancholii
Pełnej
Syntetycznych aberracji
W czarze
Grzanej przez płomień
Zrodzony z iskry
Pierworodnego grzechu
Sztorm trwa
W kierunku przepaści
Gdy lament sterem
Demon dmie w żagiel
Utkany z mroku
Trwoga wnet stworzy
Mary topielce
W głębi koszmaru
Tylko cień wokół
I ciągle z nurtem jak pył
Na powierzchni spienionego
Oceanu
Obłędem podszytego
W końcu wyrzucony na brzeg
Płonę
W kręgu inercji
Wirującym z prędkością
Przy której światło
Żałośnie pełznie
A erozja postępuje
Ramię w ramię z entropią
I Gasnę
Pod kurtyną nicości
Wśród trupich emocji
W bezkresie mizernie